sobota, 11 października 2008

Impreza



Graliście kiedyś w gwiazdę?

Hehe, zacznę od początku:

Przychodzi 17-letnia dziewczyna do ginekologa. Jest to długowłosa szczupła blondynka, ubrana w różową mini… Siada, i oczekuje na wyniki badań… Okazało się, że jest w ciąży. Lekarz pyta kto jest ojcem, a ona na to, że nie wie, bo to dziecko jest z gwiazdy.

 

Jak to z gwiazdy?

 

Gra polega na tym, że na imprezie sześć dziewczyn kładzie się w krąg, rozchylając nogi i łącząc je z nogami sąsiadek tworzą gwiazdę. Sześciu chłopaków, posuwa je z całych sił, a gdy wszyscy się już spuszczą następuje zmiana partnerów, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. I tak, aż każda dziewczyna dozna przyjemności od każdego chłopaka.

 

Fajnie się teraz bawi młodzież, prawda? ;)

 

Na imprezach zwykle po dużej ilości alkoholu, i innych wspomagaczy (których oczywiście ;) nie propaguje) ludzie robią rzeczy czasami wręcz niemożliwe.

 

Wiele lat temu, na 18nastce u kumpla, która odbywała się w bloku na 4 piętrze. Już kompletnie zrobiony postanowiłem zrobić coś ciekawego. Wyszedłem na balkon i wspiąłem się na balkon wyżej. Była może 3 nad ranem, a ja nie wiedziałem jak powrócić na imprezę. Przecież nie będę pukał pijana, w środku nocy do jego sąsiadów przez balkon na 5 piętrze :)

Postanowiłem zejść tą samą drogą. Gdy tak wisiałem wiele metrów nad ziemią, nawaleni kumple chwycili mnie za nogi, co jeszcze bardziej mi przeszkadzało. 

Trwało to może z godzinę, ale w mgnieniu oka otrzeźwiałem. Czułem zimny wiatr, widziałem światła miasta, a ręce coraz bardziej odmawiały mi posłuszeństwa…

 

Ale udało się, ŻYJĘ! Piszę to teraz :)

Miałem jeszcze kilka takich przygód, heh… na fazie lubię się wspinać na rusztowania, bloki, i inne dziwne miejsca. Np. Z kumplem wspięliśmy się na mur otaczający starówkę w Krakowie, i na krawędzi zaczęliśmy pić (wodę mineralną –oczywiście).

Dzięki takim drobiazgom imprezy nabierają niepowtarzalnego smaku, są wyjątkowe.

Często organizuję imprezy tematyczne. Np. ostatnio mieliśmy imprezę frytkową. Każdy przyniósł ze sobą kilogram ziemniaków i 0,5 l. napoju. Nie ma to jak wspólne gotowanie na fazie :) Szczególnie kobiety miały możliwość wykazania się swoimi zdolnościami manualnymi przy obieraniu ziemniaków :)

Z kolei na imprezie  hollywoodzkiej każdy był przebrany za gwiazdę filmową –świetna zabawa.

Najlepsza jednak była impreza antyczna. Ludzie zawinięci w same prześcieradła, udający Rzymian.  Spijanie złotego nektaru, i kosztowanie ambrozji –kosmos :)


 Bardziej kameralną, ale za to ciekawą formą zabawy, są imprezy samochodowe. Jedynym minusem jest to, że kierowca nie może pić (ale za to może zatabaczyć, albo wypalić cygaro itd). Zbieramy ekipę, wbijamy się do samochodu, lub kilku jeśli jest więcej osób. I pijemy browarki lub wino – To jest świetne. Przemieszczamy się w różne miejsca, co trochę robimy postój i jemy pizzę. W lecie robimy wyścigi: dowolną trasą trzeba jak najszybciej dostać się do wyznaczonego miejsca (oczywiście przestrzegając zasad ruchu drogowego). –świetna adrenalina, napięcie… A w zimie drifting po zmrożonych ulicach –jeszcze lepsza adrenalina :)


Kiedyś o 24.00 gdy już wszyscy oprócz kierowcy byli zrobieni, pojechaliśmy do lasu. Jechaliśmy przez pół godziny leśnymi drogami, starając się pojechać gdziekolwiek, tak aby się zgubić (w planie był powrót za pomocą GPSu). Zatrzymaliśmy się w głębi ciemnego lasu. Klimat ala Blair Witch Project. Na początku opowiadaliśmy historie o duchach, dziwnych zdarzeniach itd. Wkręcaliśmy się a potem opuściliśmy samochód. Było całkiem ciemno, jedyne światło dochodziło z księżyca, który akurat był w pełni. Drzewa szumiały, a my postanowiliśmy oddalić się od samochodu, pochodzić po ciemnym lesie, przy okazji wkręcając się coraz bardziej. –Naprawdę polecam.

Jeśli chcecie spróbować czegoś takiego, radzę wziąć latarki ;) Ciekawie też by było pobawić się w chowanego w takim klimacie, albo pograć w paintball.

 

Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły dotyczące klimatycznych imprez, to zapraszam do komentowania. Na pewno się przydadzą, bo 18.10.2008 robię imprezę urodzinową. W tamtym roku przybyło na nią 40 osób, i w pewnym Momocie postanowiliśmy zrobić na raz jaskółki – każdy próbował, ale nie wszyscy byli już w stanie :)

I tym akcentem kończę, ale na pewno jeszcze powrócę (do tego tematu).

Bawcie się i pijcie, oto słowo moje - Dionizos.

 

Brak komentarzy: